Jeśli
nie, to czyim?
Czy „Echo Barlinka” jest aby echem
naszego miasteczka…
Obawiam
się, że „Echu Barlinka” coraz to bardziej wygasa mandat społecznego zaufania,
by nadal mieniło się forum obywatelskim – gazetą wszystkich barlinian. Na takie miano
nie zasługuje z pewnością gazeta regionalna, która jedynie śladowo pisze o
sprawach „niebezpiecznych” dla jej przestraszonych redaktorów. Ludzie ci w imię
tzw. „świętego spokoju” pragną przezimować i skazują redagowaną przez siebie
gazetę na uwiąd i odejście wraz z nimi w niebyt. Gdy milczą, to jeszcze pół
biedy, ale już wówczas (na razie biernie) firmują Układ, by na kolejnym etapie
zawłaszczenia stać się jego tubą.
Zgodnie
z prawem natury, żurnaliści gazety lokalnej muszą koniecznie czerpać z
życiodajnego podglebia, skąd wyrastają korzenie regionu. Najbardziej żyzne są
dla nich sprawy „nieuczesane”, bulwersująco – gorszące, które absorbują lokalną
społeczność i prawdziwie nią targają. Jednak zawsze towarzyszyć im będzie
dziennikarskie ryzyko zawodowe wypływające z zasady, że za prawdę cenionym jest
się u nas niekoniecznie za życia.
Przekorną podstawą mojego twierdzenia
jest trzyletni epizod, kiedy to w czasach późnego Gierka pełniłem funkcję redaktora
miesięcznika WSOWRiA im. gen. J. Bema w Toruniu pn. „Podchorążak”. To właśnie
wówczas powstała przesławna fraszka Tadeusza Szyfera (choć nie wiem do końca,
czy w związku z „Podchorążakiem”): Znam
redaktora, w rządzeniu dzielny, a przy butelce – wręcz ssak naczelny! Onże
jest ponadto autorem cennego aforyzmu: NAŚLADOWANIE
IDOLI (przełożonych) ŚWIADCZY O BRAKU WŁASNEJ OSOBOWOŚCI. Pomimo manifestowania
Jego poglądów, nie dość że… przeżyłem (!) i miałem się dobrze, to jeszcze byłem
szanowany. Na urodę redaktorskiego żywota złożyły się ponadto: młodzieńcza ciekawość
świata powiązana z dziennikarską dociekliwością, odwaga cywilna (w wojsku
właśnie – sic!), jakaś tam sprawność pióra i NIEPIJANIE Z GARNUSZKA WŁADZY. (Niektóre
z tych cnót zostały mi do dzisiaj.) Jednak największą rekompensatą za wyboistość
podchorążackiego życia, była wielka radość, że nie zaliczano mnie do rzędu
brązowonosych, czego życzę nie tylko redaktorom „EB”.
Wzięło mnie na wspomnienia, bo
kiedy piszę współcześnie o arogancji, próbach manipulacji i rozmijaniu się z
prawdą barlineckiej władzy, to będąc niepublikowany przez redaktorów mojej (?)
gazety, zmuszony jestem tułać się po forach internetowych, m.in. gazety
lubuskiej: http://forum.gazetalubuska.pl/barlinek-f128/
,
oraz barlinek24: http://www.forum.barlinek24.pl/viewforum.php?f=1&sid=f5c24a7dd5229f87c88e0fef13046eb6 . Pomimo, że ilość wejść jest satysfakcjonująca to wiem, że wielu potencjalnych Czytelników – wykluczonych informatycznie, chciałoby gazety papierowej, bo do takiej przywykli.
oraz barlinek24: http://www.forum.barlinek24.pl/viewforum.php?f=1&sid=f5c24a7dd5229f87c88e0fef13046eb6 . Pomimo, że ilość wejść jest satysfakcjonująca to wiem, że wielu potencjalnych Czytelników – wykluczonych informatycznie, chciałoby gazety papierowej, bo do takiej przywykli.
Na
szczęście, ukryta za podwójną gardą, tęskna dziennikarskiej uczciwości, honor redakcji
„EB” ratuje p. Urszula Berlińska. W artykule pt. „Proza życia” („EB” 7/14, str.
11) daje asumpt do przemyśleń – paradoksalnie
– ale strzela we własną… s t o p k ę redakcyjną, w której wiele szacownych nazwisk omszałych
etosem dawnych dokonań.
Uważam,
że artykuł pióra red. Berlińskiej jako obowiązkowy, powinien być przeczytany na
głos przez cały zespół redakcyjny „EB”. Tym bardziej, że nawyk czytania własnej
gazety jest z pewnością bardzo pożyteczny i stanowi stały element odpraw
kolegium, w czasie których Naczelny dokonuje analizy osiągnięć i stawia kolejne
zadania. Po lekturze, Zespół powinien się gremialnie zafrasować i dokonać oceny
własnego położenia. W szczególności pouczający jest akapit o odsłonięciu
pomnika Memoriał Słowa, na gruzach
Cenzury PRL-u przy ul. Mysiej, co miało miejsce w obecności prezydenta RP w 25.
rocznicę Zwycięstwa Solidarności w wyborach: „/…/ i dzisiaj prawdziwe widzenie rzeczywistości winno być zadaniem
piszących; schlebianie jakiemukolwiek „dworowi” przynosi złe skutki; mija się z
faktami i umacnia wszelkie koterie. Uniemożliwia rozwój i zachowuje stagnację.
Tego obecnie ludzie nie chcą; trzeba zawsze zmian na lepsze”.
Brawo, p. Urszulo! Długie i niemilknące!!!
(Przekładając z ichniego na nasze: DZIENNIKARZ NIE MA PRAWA
BYĆ PIELĘGNIARZEM SKISŁEGO UKŁADU, ANI DYSPOZYCYJNYM OFICEREM NICZYJEGO FRONTU
IDEOLOGICZNEGO. Inaczej staje się Głównym Hamulcowym przemian.)
W tym
miejscu deklaruję, że jeśli Redakcja po lekturze rodzimego artykułu oraz
niniejszych uwag nie zmieni się na lepsze, przystąpię do bojkotu i przestanę
kupować „EB” , przez co niechybnie pójdziecie z torbami. Ponadto – piszę serio
– zmusicie mnie do założenia własnego wydawnictwa. Będzie to „Boy Pensjonatowy”
– nieregularnik pensjonatu „Pod Zegarem” – o czym lojalnie uprzedzam. Odstąpię tylko
wtedy, gdy przyzwoitość zwycięży maliznę i dacie możliwość publikowania, rzecz
jasna z prawem do polemiki dla oponentów, bowiem nie macie prawa nikogo
kneblować.
Z redaktorskim pozdrowieniem
Andrzej Rewieński
Obywatel Gminy Barlinek
P.S.
Niezwykłą cenę za uczciwość płacił
pomysłowy właściciel IKaCa, legendarny Marian Dąbrowski. Kiedy zasypywany był
przez lawinę pozwów sądowych, powołał instytucję redaktora odpowiedzialnego. Pomocnik ów niespecjalnie posługiwał
się piórem (bywało, że grzebał nim w uchu), ale włócząc po sądach, reprezentował
pozywanego, który mając zastępstwo procesowe miał wiele czasu, by pisać!
Ma Pan rację Panie Andrzeju
OdpowiedzUsuń